"Niech żyje cyrk BEZ zwierząt” - z rozważań (roz)myśl(aj)ących aktywistów
Cyrki
z udziałem zwierząt – dziwna sprawa...Z jednej strony dla
większości prozwierzęcych aktywistów to istotna kwestia, z uwagi
na wykorzystywanie do celów rozrywkowych zwierząt zarówno
domowych, jak i dzikich, z drugiej strony, wobec losu „zwierząt
hodowlanych” w przemyśle mięsnym i mlecznym, tj. i „zwierząt
futerkowych” na fermach futrzarskich, życie „zwierząt
cyrkowych” nie wydaje się być najgorsze...Niemniej jednak,
ograniczona przestrzeń, inne warunki klimatyczne (w przyp. zwierząt
egzotycznych), ciągła obecność człowieka, wiążąca się
również z treningami, czy transport to okoliczności mające się
nijak do prawdziwego, wolnego życia zwierzęcia. Oczywiście możemy
przytaczać tutaj pojedyncze przypadki „zwierząt cyrkowych”,
hodowanych przez człowieka i spędzających całe życie w świecie
cyrkowym, niezdolne do życia w ich środowisku naturalnym, czyli nie
tym, co zapewnia mu człowiek. Możemy też myśleć bardziej
ogólnie, co czyni większość z nas: domem dla lwa nie jest stalowa
klatka i wybieg, tylko równiny sawann. Tak samo ma się rzecz z
pozostałymi zwierzętami egzotycznymi, które gatunkowo przynależą
do innego miejsca i czasu.
fot.Anna Chęć
Jaki
jest jednak problem z cyrkami i z nami, aktywistami? Podejrzewam, że
w każdym mieście, do którego cyrk przyjeżdża, a w którym jest
grupa zwierzęcych działaczy, sytuacja wygląda podobnie: ogólna
mobilizacja i szybkie działania, na które pozwala czas. Przybierają
one różne formy, mniej i bardziej radykalne, lecz ogólnie
antycyrkowe i służące uprzykrzeniu życia właścicielom cyrku.
Pytanie tylko: jaki jest skutek takich działań? Udowodnienie
cyrkowi, że jest beznadziejny, że z nami nie warto zadzierać, że
potrafimy się zebrać czy też w końcu, że robimy coś fajnego,
alternatywnego – może i taki? Jeśli któryś z tych argumentów
jest prawdziwy, to mamy problem – bo w żadnym przypadku nie
zmienia się los zwierząt cyrkowych, będących nadal przedmiotem
ludzkiej rozrywki, nie zmniejsza ilość naszych sojuszników, wręcz
przeciwnie – rośnie, do czego przyczyniają się również
niektóre media, szufladkujące obrońców praw zwierząt jako
„ekologów” - słowo to ma już nad wyraz perojatywne skojarzenia
i wywołuje ostrą i często nieuzasadnioną agresję u jego
odbiorców.
fot. Anna Chęć
Akcje
przeciwko wykorzystywaniu zwierząt w cyrkach są organizowane na
zasadzie antycyrkowej, wymierzonej przeciwko konkretnej firmie,
osobom, w danym miejscu i czasie. Czy to jednak te osoby są winne
temu, że wielowiekowa tradycja rozrywki z udziałem zwierząt trwa?
A co z tłumami ludzi przychodzących codziennie do kas cyrkowych i
pytających jakie zwierzęta będą i czy lew będzie skakał przez
płonącą obręcz? Co z tysiącami dzieci uczeszcząjących do
przedszkoli i szkół, którym placówki oświatowe z radością
rozdają darmowe bilety do cyrków, powtarzając „zobaczycie tam
zwierzątka, lwa, zebrę!”. Co z żądnymi doznań odbiorcami,
którzy w cyrku szukają kontaktu ze zwierzętami, gdyż w realu nie
mają z nimi (poza psami, kotami i mniejszymi „zwierzętami
domowymi”) żadnego kontaktu? Czy którekolwiek z antycyrkowych
działań dociera i przemawia do tych osób?
fot. Anna Chęć
Po
20 latach bezskutecznych działań ANTYcyrkowych, wymierzonych w
konkretne jednostki i instytucje, nadszedł czas na działania
PROodbiorcowe – przedrostek może dużo zmienić. Pytaniem jest co
zrobić, by dotrzeć do odbiorcy na tyle efektywnie, by zrezygnował
on z wycieczki do cyrku z udziałem zwierząt i zastąpił ją czymś
innym? Jak uzmysłowić rodzicowi, że rozrywka z udziałem zwierząt
tylko potwierdza w jego dziecku naszą zdolność do
uprzedmiotawiania zwierząt i że dziecięce, naturalne pragnienie
kontaktu ze zwierzęciem może zostać zrealiuzowane w inny sposób?
Albo zakwestionować naturalność i potrzebę dziecięcego kontaktu
z dzikimi zwierzętami? Myślę, że są to o wiele ważniejsze
pytania i na ich podstawie trzeba opracować długoterminonowe
strategie, które zmienią odbiorców cyrków, a tym samy same cyrki;
nie chodzi o to, by cyrk nie miał wjazdu do samego miasta. Tylko o
to, by nie było zapotrzebowania na cyrki ze zwierzętami, a jedynie
na te, pokazujące ludzkie zdolności. By zwierzęta przestały być
hodowane do życia w klatkach i tym samym pozbawiane charakteru, jak
w przyp. zwierząt dzikich. A tradycyjne cyrki, które są
odpowiedzią na popyt, dostosowały się do nowych wymagań, opartych
wyłącznie na świadomej, ludzkiej, wolnej woli.
fot. Anna Chęć
Media o akcji:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz